Reklama o wyjątkowo długim terminie ważności. Kolorowa naklejka zazwyczaj ścierała się sama, czasem jednak do jej usunięcia potrzebna była odrobina wody i mydła. Prawdziwego tatuażu tak łatwo pozbyć się nie da, chociaż osoby zaangażowane w skinvertising zdają się tym zupełnie nie przejmować.
Skinvertising to zjawisko, obecne w świecie marketingu już od 10 lat i polegające na reklamie w formie tatuażu. Aż trudno uwierzyć, że grono osób zdolnych dla korzyści majątkowych, umieścić na swojej skórze firmowe logo, powiększa się tak szybko. Należy do nich niespełniony bokser Billy Gibby – dumny właściciel kolekcji 30 tatuaży reklamowych, wśród których znalazły się między innymi, zlokalizowane na czole i policzkach adresy erotycznych stron internetowych.
Temu, budzącemu wiele kontrowersji marketingowemu trendowi uległy nawet duże marki, takie jak Reebok, Red Buli, czy Hbo, lawinowo uruchamiające mobilne studia tatuażu. Na równie śmiały krok zdecydował się także właściciel jednej z amerykańskich agencji nieruchomości, który zaproponował swoim pracownikom 15% podwyżki za wytatuowanie firmowego logo na ciele. Reklamowo – tatuażowe szaleństwo trwa w najlepsze!